Jeff Salyards, Bloodsounder’s Arc – Scourge of the Betrayer (2012) i Veil of the Deserters (2014)

Extended English version here.

salyards1 W świecie opuszczonym przez bogów* feudalne Królestwo Anjurii powstrzymało ekspansję niewolniczego imperium Syldoon, rządzonego przez kastę niewolników-żołnierzy, przypominających Janczarów (w pierwszym tomie), albo raczej Mameluków (w drugim, kiedy dowiadujemy się więcej o polityczno-społecznej strukturze państwa). Kruchy rozejm jest stale zagrożony, ale niepewne sukcesje i wewnętrzne rywalizacje w obu krajach odsuwają ryzyko wojny. Czytelnik dowiaduje się jednak o tym powoli, układając sobie ogląd sytuacji z niewielkich fragmentów rzucanych przez bohaterów na marginesie rozmów na bardziej codziennej tematy. Bohaterów, którzy są jedynie mniej lub bardziej świadomymi pionkami w grze możnych swego świata.

W epoce epickich sag seria zwróciła moją uwagę niewielką skalą opisywanych zdarzeń (to nie krytyka!) i ich opisem z perspektywy bohatera mającego dostęp do bardzo niekompletnej wiedzy, poznającego Historię równolegle z czytelnikiem. Narratora zdecydowanie nie-wszystko wiedzącego. I pojedynczego, więc nie można wyłuskać dodatkowych informacji ze zderzenia konkurencyjnych POV.

Salyards to mistrz średniej skali potyczek. 10-50 uczestników. Większych, niż pojedynek, mniejszych od epickiej bitwy. Elegancko, bez epatowania krwią, ale i bez upiększeń, potrafi opisać co bełt wystrzelony kuszy robi z wnętrznościami trafionego nieszczęśliwca. To jest w powieściach cyklu Bloodsounder’s Arc najbardziej smakowite. Autor albo sam brał udział w rekonstrukcjach średniowiecznych walk, albo przynajmniej bardzo dużo na ten temat przeczytał (technologicznie mamy do czynienia z XIV mniej więcej wiekiem, nie licząc nietypowej, opartej na manipulacji pamięcią, magii).
Interesujący jest też narrator. Arki, skryba zatrudniony przez kompanię najemników do utrwalenia ich przygód (i on, i my, z czasem dowiadujemy się, że nie tylko o to chodziło…). Wykształcony, ale młody i niedoświadczony, intelektualista pośród gromady weteranów. Przyglądający się obcemu sobie światu z dystansem, sam będący białą kartą i zwierciadłem dla przydarzających się mu przygód. Kiedy ktoś się go spyta, czego sam pragnie – nie bardzo umie odpowiedzieć. Można zrozumieć jego zagubienie, ale czasem wolałbym protagonisty bardziej podmiotowego i emocjonalnie zaangażowanego. Zabieg literacki interesujący, ale bohater opowieści lekko irytujący.
Kolejny wymiar – magia. Stopień nasycenia nią naszego fantastycznego świata jest umiarkowany. Nieliczne wiedźmy na ogół pali się na stosach, ich magia jest subtelna i mało spektakularna (budżet ewentualnej ekranizacji nie poległby na efektach). Jedyny przedmiot magiczny jest dość potężny, dla fabuły istotny (Bloodsounder – dał tytuł całemu cyklowi), ale jego użycie wiąże się z poważnym kosztem i rodzi więcej problemów niż rozwiązuje. Bardzo dobrze – magia jest integralną częścią opowieści, ale nie staje się drogą na skróty dla bohaterów i autora.
Drugi tom – początkowo bez zmian, ale stopniowo wydarzenia nabierają skali. I tu się zaczynam niepokoić, bo autor zbacza z kursu wyznaczonego przez początek cyklu. Wstrzymuję się na razie z oceną, czy to dobrze – czy ta zmiana nie obniży mojej oceny. Na pewno jednak będę chciał przeczytać kolejny tom.

Z “Czarnej kompanii” Cooka czytałem tylko jedno opowiadanie, ale klimat wydawał się podobny. Trudno mi ocenić, na ile Salyards jest oryginalny, ale na pewno uważam go za godnego uwagi. Tylko moje osobiste preferencje polityczne (slave-empire yet again 😉 znowu się nie pokrywają z preferencjami autora… może coś się zmieni w trzecim tomie, jest nadzieja, bo źle się dzieje w Sunwrack (stolica imperium).
Rewizjonizm historyczny od dawna jest obecny w fantastycznym mainstreamie. Autorzy pewnie często nie są nawet świadomi, ja na pewno jestem przeczulony. I pewnie dlatego czytając o kolejnym fantastycznym imperium, którego niewolnikom oczywiście żyje się lepiej niż chłopom w sąsiednim patriarchalnym feudalizmie, przypominam sobie zachwyty Johna Greya nad imperium ottomańskim. Ale to uwaga o charakterze ogólnym, Salyards jeszcze tej granicy nie przekroczył.
Nightshade ma dość powolny cykl wydawniczy, a historia wydaje się wymagać jeszcze kilku książek, więc może lepiej poczekać parę 😉salyards2

*Całkiem dosłownie. Stulecia przed wydarzeniami z powieści obrazili się i odeszli. Teolodzy i filozofowie cały czas spierają się, gdzie i dlaczego.
Score: t. I – 8, t. II – 7,5
Nieco niższa ocena drugiego tomu wynika z trochę nagłej zmiany tonu pod sam koniec książki. Czas pokaże, co z niego wyniknie w skali całego cyklu.

One thought on “Jeff Salyards, Bloodsounder’s Arc – Scourge of the Betrayer (2012) i Veil of the Deserters (2014)

  1. Pingback: To be read, to be bought… | Re-enchantment Of The World

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s